Sesja RPG OW "Witaj w Przeszłości"

[Mart]

Urywek rozmowy jednego z naukowców z dowódcą odpowiedzialnym za wyprawę Helios:

- Sir! Mamy wątpliwości co do precyzji zrzutów dokonywanych przez EON.
- Możesz jaśniej?
- Wg. naszych danych co 10 zrzut nie trafia do miejsc docelowych. Oznacza to że część naszych ludzi wysłanych w przeszłość może już nigdy nie spotkać drugiego człowieka.
- Jak duży jest ten dysonans?
- Może wydawać się nie wielki, wynosi ok. 300 km od miejsca docelowych zrzutów. Ale ta odległość wystarczy aby radia nie miały ze sobą łączności. Po za tym ludzie spadają tam w różnych miejscach i kolejności od czasu wysłania. W pojedynkę człowiek może nie przeżyć tam tygodnia. Niesie to za sobą duże niebezpieczeństwo, sporo naszych ludzi może ponieść śmierć. Należało by przerwać wysyłania naszych żołnierzy w przeszłość do czasu naprawy tego błędu.
- Czy większość żołnierzy spada w miejscach docelowych?
- Tak ale...
- To mi wystarczy. Nie możemy przerwać misji. Słowa jakie padły w tej rozmowie nie mogą wyjść na jaw. Mam nadzieję że pan profesor to rozumie. Jeżeli inni dowiedzą się o tym błędzie, czekać będą pana niemiłe konsekwencję... Mam nadzieję że się rozumiemy.
- Oczywiście...
- Lepiej żeby tak było. Może pan odejść.
___________________________________

Mały obóz położony ok. 300 km od wielkich walk o syberyt, grupka zdezorientowanych ludzi rzuconych gdzieś na obrzeża Syberii, wszechogarniający strach i niemoc, mnóstwo pytań, co tu robią Rosjanie skąd ci najemnicy i brak jakichkolwiek odpowiedzi. Tam właśnie znajduję się twoja postać i to ty zdecydujesz jak potoczy się jej historia....

Nieoficjalnym przywódcą grupy jest Martin Aguirre założyciel obozu. Oficjalnie każdy sam sobie jest dowódcą i robi co chcę przestrzegając przy tym zasad jakie panują w tej niewielkiej społeczności. Obóz w jakim mieszkają ci ludzie jest mały i niezwykle prowizoryczny, z powodu małej ilości materiałów (mało zrzutów) jest słabo ufortyfikowany, (no i przed kim się tam niby bronić). Na środku obozu znajduję się skład gdzie znajdują się wszystkie zgromadzone surowce i jedzenie. Wydawaniem ich zajmuję się Olaf Eriksson, choć nie podoba się to kilku osobom. Zdobywaniem materiałów i żywności zajmuję się niemal każdy. Są one wspólnym dobrem obozu i każdy może z nich korzystać. Każdy może opuścić obóz ale tylko na swoją odpowiedzialność, do obozu może również każdy dołączyć po odpowiednim przesłuchaniu.

Tak o to przedstawia się krótki opis życia w tym obozie od was zależy reszta możliwości jest wiele.

Witam wszystkich w sesji Original War pt: "Witaj w Przeszłości". Bedzie ona opowiadala o grupie ludzi która walczy o przetrwanie gdzieś na Syberii z dala od głównego konfliktu(oczywiście z czasem będzie można nawiązać kontakt ze stronami konfliktu). W sesji biorą udział:

Mart jako Martin Aguirre
Ghost jako Siergiej Wasiljewicz Rachmaninov
Serpent jako Olaf Eriksson
Majonez jako Bille Joe Green
RoysoN jako Mick Royson
Tupak jako Sir Alex Ferguson

Inni gracze, którzy zglosili podania równiez moga dostac sie do sesji, jednak w pózniejszym terminie. Powyzszy sklad jest tylko poczatkowym skladem zespolu. Zgloszenia sa wciaz przyjmowane, w tym temacie: viewtopic.php?f=5&t=2701 . Kolejnosc nadeslanych formularzy nie ma wplywu na prawdopodobienstwo dostania sie do sesji. Fabula bedzie sie rozwijala wedlug poczynan moich (jako Gamemastera) i graczy wymienionych powyzej. Mysle, ze wszyscy uczestnicy w miare zapoznali sie z obowiazujacymi zasadami w sesji.

Regulamin:
1. Macie obowiazek pisac przynamniej 1 post max. 2 na dzień. W przypadku dialogów między postaciami lub interakcji między nimi można napisać 3 posty.
2. Post ma miec co najmniej 4 linijki.
2. Jako Gamemaster bede pisal posty dopiero wtedy, gdy wszyscy napisza swój od czasu mojego ostatniego posta lub w przypadku, gdy ktos danego dnia po prostu nie napisze.
3. Chce byc informowany o ewentualnych nieobecnosciach w danym dniu.
4. Niska aktywnosc zbliza do usuniecia z sesji i zarazem smierci postaci.
5. Od smierci oddala was przejrzyste, syte i ladnie napisane posty oraz nie-danie sie zabic w fabule.
6. Fabula moze nabrac tempa, gdy wszyscy gracze beda jednoczesnie na forum. Warto wiec umówic sie ze mna i reszta druzyny na "wspólne granie" o okreslonej godzinie.
7. Fabula która opisujecie w danym momencie MUSI miec zwiazek z poprzednim postem. Wiec jesli napisales posta, sprawdz czy ktos Cie nie uprzedzil. Jesli tak jest, dostosuj sie do tego posta.
8. Mile widziane sa rozmowy miedzy postaciami, okazywanie emocji i wspólne dzialania.
9. Efekt walki bedzie zalezec od Waszego zgrania, strategii, pomyslowosci i ladnego pisania.
10. Gracze maja obowiazek do kazdego posta dodac swój banner. Mozna go również uzyc jako sygnatury, by nie musiec go dodawac za kazdym postem. Sygnatury dostaniecie ode mnie wkrótce.
11. Wszelkie adnotacje do postów poza fabula prosze pisac kolorem szarym.
12. Każdy piszę za siebie! Można jedynie sugerować co robi inna postać w danym momencie.
13. Nie biegnijcie za szybko z fabuła do przodu gdyż nie którzy mogą się pogubić
14. Zastrzegam sobie możliwosc zmiany regulaminu.


Zycze powodzenia i milej zabawy

***

W pierwszym poscie opiszcie swoj wyglad, ekwipunek i odczucia. Mozecie tez prowadzic rozmowy.

[Witcher]

Kilkanaście metrów od składu stał namiot. W środku była skóra z tygrysa szablozębnego, Snajperka, nóż, własnej roboty przedmiot przypominający sziszę oraz Bille Joe.
Bille strasznie się szarpał podczas snu. Zdarzyło mu się nawet krzyknąć. Obudził się, cały spocony, przerażony. Sięgnął do swojego plecaka po ogień i zaczął rozpalać szisze. Gdy ta zaczęła już nabierać ciepła Bille postanowił ubrać się. Nosił sportowe obuwie, specjalne do biegania po lesie, czarne dresowe spodnie oraz czarny podkoszulek. Na głowie miał czerwoną bandanę. Spodnie podtrzymywał pas z uzbrojeniem. Szisza się rozpaliła. BJ wziął parę buchów, po czym się uspokoił po tych dziwnych snach. Zobaczył, że jest już godzina 7.
- Czas coś zjeść - powiedział. Skończył palić i udał się do 'kantyny obozowej', nad którą pieczę sprawował Olaf Errikson.

w skrócie -
Ekwipunek: Nóż, Karabin snajperski SWD, maryśka, kompas, paczka trucizn, łuk i strzały, 14 flaszek rumu. Zdjęcie brata. Książki myśliwsko-zielarskie oraz pare książek fantastycznych (LOTR i Wiedźmin)
Wygląd - Czerwona bandana na głowie, Czarny podkoszulek, Czarne spodnie dresowe, obuwie sportowe. Pas z ekwipunkiem, plecak z wyszytą Jamajską flagą. Jego oczy były bardzo jasne. Niemalże szare.

[Mart]

Martin patrzył zamyślony na las znajdujący się ok. 600m od obozowiska. Przybył tu jako pierwszy miesiąc temu. Wtedy jeszcze nie wiedział że dołączenie do bandy najemników i przekroczenie EON-u było jego największym błędem w życiu. Po chwili zadumy udał się do swojego namiotu gdzie miał zakamuflowane ostatnie piwo, wziął je do ręki po czym wymamrotał pod nosem "Jak by ten fanatyk zielonego dowiedział się że mam tu takie skarby, ech mniejsza, trzeba będzie wyruszyć w poszukiwaniu skrzynek"
Usiadł na swojej pryczy odłożył piwo na swoje miejsce, po czym wziął swój plecak i zaczął w nim bezcelowo grzebać.

Ekwipunek: Pistolet Beretta 92 z kilkoma zapasowymi magazynkam, scyzoryk, zdjęcie swojej rodziny, manierka, kilka książek o sztukach walki, medalik.

Wygląd: Typowe wojskowe buty, zielone spodnie, czarna koszula i nieśmiertelnik założony na szyję.

[2pac]

Alex obudził się bardzo wcześnie. zaczął rozmyślać dlaczego w ogóle zgodził się na udział w tej wyprawie. Miał prosty namiot bez żadnych specjalnych udogodnień był w nim śpiwór, stojak na broń i jego skrzynia w której trzymał swoje rzeczy. Ubrał się i nie wiedząc co ma robić pomyślał "wypije z martinem piwo" wyciągnął z swojego tajnego składzika znanego tylko martinowi dwa piwa i ruszył do jego namiotu. Wchodząc zauważył ze on już pije i się do niego przyłączył. Zaproponował mu że pójdzie po śniadanie i zapytał się co martin chce.

Ekwipunek:Nóż, Karabin snajperski Barrett M82 z 2 magazynkami, beretta z kilkoma zapasowymi magazynkami, plecak, manierka, zapalniczka, siatki maskujące , liny i farbki.

Wygląd:Wojskowe buty. Czarne spodnie. Czarna podkoszulka, zielony mundur. Blizna na czole oraz barku.

[RoysoN]

Mick błądząc po lesie poszukiwał miejsca do schronienia. Obraz mu się przetaczał, przechodził między chaszczami, obijając się o drzewa. Ze swojej kieszeni wyciągnął pogniecionego papierosa, po czym odpalił go. Idąc potknął się o korzeń i się przewrócił. Kurwaa! - krzyknął, gdy zobaczył, że jego jedyny papieros jest połamany. Maksymalnie zdenerwowany i nieco zniechęcony położył się, chciał zasnąć i odnaleźć drogę następnego dnia. Lecz zamknięcie oczu spowodowało efekt karuzeli. Zdenerwowany jeszcze bardziej włożył sobie palec do gardła, aby zwymiotować. Trzeba było nie chlać gorzały przed wejściem do EONa - pomyślał.
Udało się - jakimś cudem zobaczył prześwity i wyszedł z lasu. Podszedł koło głazu. Położył się po czym zasnął.
Po obudzeniu zjadł kawałek chleba, który miał przy sobie, następnie ruszył dalej w poszukiwaniu swoich towarzyszy.

Ekwipunek: nóż, pistolet, podstawowe narzędzia, chleb, butelka rumu.

Wygląd: czarna koszulka i wojskowe spodnie.

[Mart]

- Nie Alex, nie jestem głodny - Odparł ze stłumionym głosem Martin po czym przeładowując swoją Berrette powiedział do Alexa - Daj innym znać że nie będzie mnie przez jakiś czas w obozie, wychodzę w poszukiwaniu skrzynek i chcę pobyć trochę sam. - Po tych słowach założył swój plecak i wyszedł z namiotu. Po przejściu 1 km na skraju lasu zobaczył sylwetkę człowieka - Kolejny niewolnik tych pieprzonych oszustów - pomyślał. Nie zastanawiając się długo ruszył w jego kierunku.

[2pac]

Alex chwile stał jeszcze w namiocie Martina pomyślał "lepiej ruszę za nim aby sobie nic nie zrobił zapuszczenie się w las samemu jest niebezpieczne". Po czym poszedł do swojego namiotu chwycił plecak berrete, dwa magazynki i wziął od olafa trochę jedzenia i wody. Wolał się nie ujawiać ale gdy zobaczył że martin zmierza w kierunku jakiegoś człowieka zmienił dystans na mniejszy.Był prawie za plecami martina.

[RoysoN]

Mick padł na ziemię, myśląc, że to przebrany zwiad rosyjski:
-Wy pijackie gn**e! Mojego rumu nie dostaniecie!
Po chwili jednak postanowił do nich podejść, z niepewności skrycie wyciągnął pistolet i ukrył go za plecami. Po podejściu do nich i upewnieniu się wyjął pistolet zza pleców i schował go.
-Gdzie reszta oddziału? A tak swoją drogą... macie panowie może papierosa odstąpić?

[Witcher]

BJ zaczął chodzić po lesie szukając wszelakich ziół.
- cho**ra, te rośliny w ogóle nie są mi znane - Powiedział, po czym zebrał parę próbek. Wrócił do obozu, zobaczył pustkę. Nagle za plecami usłyszał skowyt jakiegoś stworzenia, nie odwracał się. Naprzeciw niego stał samochód, był w miarę czysty więc mógł przejrzeć co stoi za BJ. Okazało się, że to stworzenie przypominające dzika, właściwie wyglądał jak guziec.
Powoli sięgnął po nóż i pistolet, schowany w kaburze przyczepionej do pasa. Szybkim ruchem odwrócił się, rzucił nóż i oddał jeden strzał.
- Panowie! Mamy tu kupę mięsiwa! - pomyślał, że krzyczy sam do siebie, bo nikogo nie było w obozie. Obok jego namiotu stał stół i dwa pachołki. Pokroił dzika tak aby mógł go podnieść i powiesił na ów pachołkach po czym zaczął go przyrządzać...

[Mart]

- Zapomnij o swoim oddziale, zapomnij o swojej armii, zostaliśmy wszyscy oszukani, nie ma tu żadnego syberytu. Właściwie to nic tu nie ma. Jestem Martin Aguirre założyciel obozu gdzie znajdują schronienie tacy jak ty i ja - po tych słowach dało się zauważyć na twarzy Micka zdziwienie i niedowierzanie. Martin odwrócił się po chwili w stronę Alexa i odrzekł - Jeszcze raz będziesz mnie śledził to urwę ci łeb, a teraz daj grzecznie naszemu gościowi ramę fajek albo wypieprzę cię z obozu na zbity pysk!

[2pac]

-Czy ty człowieku myślałeś w ogóle o sobie? rzekł zaszokowany Alex ten gość mógł cie zabić miał za plecami broń Mick był jeszcze bardziej zdziwiony niż przed chwilą ponieważ myślał że nikt tego nie wie. A zauważył to Alex.
-dobra dobrze że cie nie zabił- uśmiechnął się Ferguson i rzucił Mickowi paczkę fajek.
-I zapamiętaj gdyby on nie zauważył że nie jesteś Rosjaninem to nikt by ci nie pomógł. Zakończył Alex.

[Witcher]

BJ skończył kopać dół, w którym będzie przygotowywane mięso.
- Coś nie ma ich do cholery długo... Czas się rozejrzeć.
Green zaczął przeszukiwać rzeczy sir A. Fergusona (LOL). Nie znalazł tam nic ciekawego, wiele o samym Fergusonie się też nie dowiedział. Nagle słyszał, że ktoś idzie.
- Olaf, to Ty?
- Ja, co tu robisz?
- Yyy. szukałem wychodka, już idę.
Olaf poszedł dalej w swoją stronę a BJ wrócił do miejsca gdzie przyrządzał mięso.
Sry, że za Serpa mówiłem ale coś go nie ma ostatnio, zresztą to wgl nie ingeruje w jego poczynania więc myśle, że nie bd problemów.

[Serpent]

Olaf całymi dniami bawił się w gosposię, wydawał wszystko z magazynu. W końcu magazyn był pusty więc Olaf rozpoczął budowę pseudolaboratorium, chciał bowiem pobawić się odczynnikami które miał w walizce.

PS:
Sry że nie pisałem ale nie miałem czasu ze względu na oceny w szkole

[Witcher]

No, mięso gotowe - powiedział. Przydałyby się jakieś przyprawy... zaraz zaraz, tamte rośliny wyglądały na jadalne, pójdę sprawdzić.
BJ sprawdzając te rośliny znalazł 2 jadalne, jedna była pikantna, druga miała smak miętowy. Odczekał 30 min, nic mu się nie stało pokroił je w jak najmniejsze kosteczki i w końcu dokończył jedzenie.
No, jak Martin wróci to przynajmniej się porządnie naje, bo te konserwy to już mi wychodza bokiem.