Zupełnie dawno temu - opowiadanie.

O grafice, jej tworzeniu i własnej twórczości oraz innych mediach.
Post Reply
User avatar
Gwrhkhsh
Soldier level 6
Soldier level 6
Posts: 398
Joined: Fri May 21, 2010 5:56 pm
Location: Wrocław

Zupełnie dawno temu - opowiadanie.

Post by Gwrhkhsh »

Nudzi mi się, więc zacząłem pisać opowiadanie. Sami zdecydujcie, czy mam kontynuować. Odcinek 1.

zupełnie dawno temu.

I

Jaskrawozielona kolumna światła rozdzieliła niebo nad malutką bazą, umieszczoną właściwie z dala od terenów ogarniętych walkami. "Smiths wysadził kopalnię. pewnie go gdzieś przeniosą", pomyślał Tim, podnosząc wzrok znad wielkiego stosu pootwieranych skrzyń. Takie wybuchy nie zdarzają się często, choć ostatnio ich nasilenie jak gdyby nieznacznie się zwiększyło. Są za to niezwykle efektowne - eksplozja całego złoża to potężne pokłady energii i światła, które formując się w pionowe słupy sięgają najwyższych warstw atmosfery.

Koniec października był wyjątkowo chłodny. Nieprzygotowana na takie warunki baza Delta 3, w której służył szeregowy Tim Burnes, dość gorączkowo przygotowywała się do nadejścia srogiej, długiej zimy - zaczynała się ona tu co prawda w grudniu, ale ciągnąć się mogła niemalże do maja. W wielkich instalacjach, takich jak Alfa czy właściwa Delta, mrozy nie stanowiły problemu. Załogi tak małych jednostek, jak ta, gdzie znajduje się Burnes, spędzają zimę jednak zakopane po szyję we wszystkim, w co tylko można się zakopać. A zadaniem Tima właśnie jest znalezienie w skrzyniach tego, co może się na zimę przydać.

"A to ku**a", mruknął pod nosem Burnes, próbując otworzyć kolejną paczkę. Mimo łoma, nie mógł dać sobie rady z mocarną plombą, z której drwiąco uśmiechał się do niego napis "zdiełano w SSSR". Gdyby nie to, że został w bazie sam, na pewno zwaliłby tą robotę na kogoś, kto nie wie, jak irytujące mogą być zabezpieczenia skrzyń. Tim był jednak jedynym stałym członkiem personelu wydobywczej bazy Delta 3 i nie mógł liczyć na niczyją pomoc.

II

Załoga bazy Smithsa krzątała się tymczasem wokół głębokiego szybu, który powstał w miejsce nowoczesnej maszyny wydobywczej. Słychać było bolesne jęki jedynej ofiary tego widowiska - ciężko poparzonego członka obsługi aparatu, którego błąd prawdopodobnie spowodował wysłanie całego złoża w kosmos. Teraz, w ramach kary, cały zawinięty w ochronne opatrunki, przyjmował od pielęgniarki zastrzyki środków przeciwbólowych. Pozostali zaś niecierpliwie oczekiwali na powrót dowódcy, który poprzedniego dnia popędził do Delty właściwej po wyniki jakichś niezwykle tajnych badań.

Gdy porucznik Smiths dotarł wreszcie do bazy, wściekł się. Wyniki, które osobiście otrzymał od Stevensa dotyczyły metod poprawy jakości wydobycia syberytu. Jego baza, szczycąca się najlepszymi wynikami w okolicy, została w skutek nieopatrznych działań idi**y, którego pomimo obecnego wyglądu mumii, dowódca najchętniej zmumifikowałby naprawdę, pozbawiona swojej chluby - największego złoża w okolicy. Cały plik papierów, które Smiths dumnie wiózł w swoim niewielkim dżipie, można było teraz najwyżej zjeść. Co gorsza, niemal pewne jest, że baza zostanie rozwiązana, bo nie ma sensu utrzymywać bezproduktywnej instalacji. Cała grupa zaś, najprawdopodobniej wyląduje gdzieś na froncie.

Od kiedy Rosjanie przestali pojawiać się w rejonie właściwej Delty, życie w bazach na tyłach toczy się o wiele spokojniej. Burnes nie raz był wzywany pod broń, bo jakiś, pożal się boże, patrol postanowił odwiedzić amerykańską placówkę. i zanim ujechał chociaż połowę drogi, okazywało się, że jest po wszystkim. Bliskość Ruskich miała jednak swoje zalety - po ich odparciu znacznie zmniejszono liczebność załóg baz, przerzucając ludzi na ważniejsze odcinki frontu - zwłaszcza północnozachodni, gdzie toczono zaciekłe boje z najemnikami - czyniąc tym samym wszelkie związane z utrzymaniem baz prace trudniejszymi.
Last edited by Gwrhkhsh on Sun Aug 22, 2010 2:06 pm, edited 6 times in total.
User avatar
Incantatoris
Soldier level 6
Soldier level 6
Posts: 409
Joined: Sun Sep 13, 2009 6:13 pm
Location: Poland
Contact:

Re: Zupełnie dawno temu.

Post by Incantatoris »

Lepiej pisz w oddzielnych postach - później będzie to nieestetyczne, ponieważ na post jest ograniczona liczba znaków i będziesz musiał dzielić rozdział na pół, przez co będzie nieczytelny dla osoby, która dopiero zaczęła czytać.
Co do opowiadania - dość fajne, na pewno ciekawe. Mógłbyś trochę nad estetyką popracować. Bije po oczach brak dużych liter na początku zdania etc.
Nie doszukałem się żadnych błędów. Nie ma niepotrzebnych rzeczy i wszystko jest jasne

btw. gdy tak czytałem, przypomniał mi się.. King. Stephan King. Nie żebym twierdził, że jesteś tak dobry jak on, ale taka myśli mi w głowie się znalazła.
You're mom is hot. Ok. frack it. I lied. What you gonna do?!
Image
Czerpię wiedzę z Internetu. Krzywdzę sam siebie.
User avatar
Gwrhkhsh
Soldier level 6
Soldier level 6
Posts: 398
Joined: Fri May 21, 2010 5:56 pm
Location: Wrocław

Re: Zupełnie dawno temu.

Post by Gwrhkhsh »

Poprawiłem na wielkie litery, skoro tak Ci zależy :lol:. I może rzeczywiście, kolejne odcinki będą się pojawiać w osobnych postach.

III

Przez poprzecierane ścianki namiotu wkradały się pierwsze poranne promienie słońca, bezlitośnie świecąc Katji prosto w twarz. Chcąc, nie chcąc, powoli wyczołgała się ze śpiwora. Kawa skoczyła się wczoraj, na papierosa jakoś nie miała ochoty. Było jej zimno, mimo stosunkowo późnej pobudki była niewyspana i wyprana z wszelkiej chęci do życia. Pluton, którym od niedawna dowodziła, powoli przemieszczał się w kierunku celu. Od miejsc, gdzie rzeczywiście walczono, dzieliło ich jednak wiele dziesiątek kilometrów. Marszruta oddziału świeżo upieczonej pani kapral prowadziła bowiem przez zamarzające już nocami bagna i torfowiska, gdzie z trudem można było znaleźć odrobinę miejsca, by rozbić kilka namiotów. Gdy takie miejsce udało się już znaleźć, uwalani błotem i rozgrzani jakimś tradycyjnym napojem kładli się spać, przesypiali noc i następnego dnia dalej trawersowali błotne pustynie.

W okolicy nie było więcej oddziałów. Nikt tu nie walczył, bo nie było o co, ale Rosjanie wiedzieli, że nie mogą sobie pozwolić już na oddanie choć kawałka ziemi. Rozkaz był jasny - dotrzeć tam i tam, w miejsce, gdzie front już praktycznie nie istniał. Tak daleko na wschód nie zapuszczały się już żadne oddziały. Czasem wysyłano tu ekspedycje naukowe, ale odległość powodowała, że niemożliwe było chociażby skontaktowanie się z głównymi ośrodkami walki za pomocą przenośnych aparatów radiowych, co było dodatkowym dyskomfortem. Niemożliwe było wezwanie pomocy w razie niebezpieczeństwa, ani nawet ratowanie żołnierzy, którzy po przejściu przez EON-a wylądowali w tych okolicach. Było to zatem prawdziwe pustkowie.

Pionierzy z ekipy Katji nie byli żadnym oddziałem specjalnym. Ona sama nie paliła się zbytnio do walki, więc z pewną ulgą przyjęła informację o skierowaniu w tak egzotyczne miejsce. Jej ludzie nie zostali jej przydzieleni - sami się zgłosili, korzystając z okazji odsunięcia się od niebezpieczeństw głównego frontu tak daleko, jak tylko się dało. Niektórzy klęli teraz, gdy wylewali błoto z butów, lub gdy po pas w nim brodzili, lecz gdy przypominali sobie opowieści frontowców, niemal dziękowali losowi za możliwość siedzenia wśród wysokich traw.

IV

Szeregowy Burnes, oswobodziwszy się od stert zupełnie bezużytecznego szrotu, jaki zazwyczaj pakowany jest w wysyłane dla misji skrzynie, rozpogodzony znalezieniem kilku brezentowych płacht, podszedł do aparatu wydobywającego syberyt - jego oczka w głowie. Oczko świeciło tuż przy ziemi zielonkawą poświatą i zawarczało wesoło, jak wierny pies, na widok swojego opiekuna. Przez cały bałagan związany z opróżnianiem skrzyń, Tim nie odstawił w porę wypełnionej już syberytem beczki, w związku z czym automat kopalni wstrzymał pracę i grzecznie oczekiwał, aż szeregowy się nim zajmie. Momentalnie, gdy ten usunął beczkę spod napełniacza, na jej miejsce wskoczyła kolejna i maszyna wróciła do pracy.

Wydobycie syberytu to główny cel amerykańskiej misji. Nie spodziewali się zupełnie tego, że zastaną tu kogoś, a już na pewno nie tego, że będą musieli toczyć regularną wojnę. Podczas gdy żołnierze bili się dzielnie na froncie, daleko za nim świeciły, warczały, psuły się i wybuchały setki oczek takich, jak to Burnesa. Mechanizm działania takiej kopalni był prosty, udało się go zautomatyzować. Owszem, ręczna obsługa dawała często lepsze rezultaty, jeśli chodzi o ilość wydobytego surowca, ale znacznie zwiększała też ryzyko błędów - takich jak ten, który kosztował ekipę Smithsa życie technika, który, jak się okazało, zmarł niedługo po wypadku w wyniku doznanych podczas wybuchu poparzeń.

Cały materiał, który był wydobywany na tyłach był przewożony do głównych baz sektorów. Liczne konwoje wywoziły go potem do niemal mitycznego Terminalu Wschodniego, który znajdował się na terenach dzisiejszej Alaski. Podróż tam trwała kilka dni, była też niezwykle wyczerpująca. Nawet Rosjanie zrezygnowali, zdaje się, z ataków na ten łatwy cel - podejmowanie wypraw bojowych w te regiony było zbyt kosztowne. O samym Terminalu wiadomo było tyle, że składowane są tam olbrzymie ilości syberytu, który ma zostać w przyszłości wykorzystany w celu zapewnienia Stanom Zjednoczonym statusu supermocarstwa praktycznie na zawsze. Wiadomo było też, że obsługują go tylko trzy osoby, wysłane tam w pierwszych dniach zorganizowanej wojny.
User avatar
Gwrhkhsh
Soldier level 6
Soldier level 6
Posts: 398
Joined: Fri May 21, 2010 5:56 pm
Location: Wrocław

Re: Zupełnie dawno temu - opowiadanie.

Post by Gwrhkhsh »

V

"Jego ktoś kiedyś zastrzeli", pomyślała Katja, cierpliwie obserwując łącznościowca wyciągającego sprzęt z plecaka. Młody szeregowiec męczył się, by ponownie złączyć przerwany wcześniej kabel zasilający aparaturę do nasłuchiwania. Posuwali się szybciej, niż było to planowane, dzięki czemu dowódczyni mogła zarządzić dzień odpoczynku. Dwóch żołnierzy postanowiło pograć w szachy, sanitariuszka sprawdzała zawartość apteczki. Huk materializacji, który rozległ się nagle w powietrzu, przerwał jednak tę sielankę.

Pośpiesznie sformowany oddział poszukiwawczy, składający się z samej pani kapral i jednego z żołnierzy udał się w kierunku, z którego doszedł ich hałas. Mógł to być ktoś ze swoich, jakiś Amerykanin, być może także najemnik. Najchętniej znaleźliby jednak skrzynie, w których zazwyczaj lądowało przydatne wyposażenie, ewentualnie żywność. Niewiele czasu zajęło im znalezienie miejsca, w którym pojawiła się przesyłka. Nie zawiedli się, przesyłką istotnie było kilka leżących na sobie paczek z przyszłości. Chwilę potem uświadomili sobie, że muszą je zanieść do obozowiska, lecz mimo to, radośni, wzięli pakunki i wolno ruszyli w kierunku namiotów. Katja liczyła na ukochaną, mocną kawę.

Znaczna część materiałów, które lądowały w rosyjskich skrzyniach, okazywała się zupełnie nieprzydatna. Naukowcy w naszych czasach nie zdawali sobie sprawy z tego, że urządzenia używane do transmisji materiałów w przeszłość nie są precyzyjne. Amerykanie przesyłali w swoich skrzyniach całe komplety na raz, Rosjanie nie raz odkrywali paczkę, w której poza trzystoma śledziami do namiotów nie było nic. Wszyscy liczyli więc na amerykańskie przesyłki. Nie wiadomo nic o przesyłkach najemników, którzy, zdaje się, korzystali po prostu ze sprzętu, który dostarczono pozostałym.

VI

Pogwizdując pod nosem jakiś marsz, pułkownik Kamienskij przeglądał sztabowe mapy. Mimo wysiłków, nie był w stanie odnieść żadnego z arkuszy do tego, co rzeczywiście działo się na froncie. Jednostki udające na mapie całe bataliony, okazywały się być ledwo kompaniami, Amerykanie również musieliby wysłać w przeszłość przynajmniej połowę swoich sił zbrojnych, by w miarę odpowiadało to szacunkom rosyjskich strategów. "Prokofiew nie jest dobrym dowódcą. Nie wie, co tak naprawdę się dzieje", pomyślał. Kamienskij wciąż tęsknił za czasami dziadka Orłowa, kiedy to był szefem sztabu, a podlegające mu bezpośrednio dwie kompanie raz po raz wbijały kliny głęboko w terytoria Amerykanów. Potem przyszedł ambitny Griszyn, a Orłow zaginął gdzieś pewnego wieczora. Od tamtej pory nikt go nie widział. Po śmierci Griszyna zaś nastał Titow, który został na szczęście w porę powstrzymany, zanim zdążył oskarżyć o zdradę stanu połowę oficerów i wystrzelać ćwierć swojej armii.

Podczas rewolucji, przeprowadzonej przez grupę Dawidowa, z której wywodził się nowy dowódca sił rosyjskich, Prokofiew, Kamienskij opowiedział się po stronie rewolucjonistów. Nie z powodu jakiejś szczególnej sympatii, ale tak jak większość: aby odsunąć od władzy Titowa. Twierdził, że wybrał wówczas mniejsze zło, nie darząc Prokofiewa zaufaniem, ani nie wierząc w jego talenty przywódcze. Walkę pod jego kierunkiem toczył już rok, Rosjanie, mimo znacznej z początku przewagi, nie potrafili poradzić sobie z wojskami Amerykanów. Prokofiew zdawał się nie mieć pojęcia o organizacji, a przywódcą stał się tylko dlatego, że cieszył się sympatią towarzyszy broni.

Mimo tego, że obie strony posiadały już broń opartą o rozszczepienie syberytu, nikt nie zdecydował się jej użyć. Obie strony weszły w jej posiadanie w mniej - więcej tym samym momencie i bały się odwetu w przypadku jej wystrzelenia. Front zatrzymał się w połowie lata, kiedy to zepchnięci w góry Rosjanie postawili zdecydowany opór, Amerykanie zaś, odbiwszy się kilkukrotnie od rosyjskiego muru, zaniechali dalszych działań w tych okolicach. Terytoria, które kontrolowali, w zupełności wystarczały im do wydobywania odpowiednio wielkich ilości syberytu, by mówić o powodzeniu ich misji. Rosjanie musieli ich stąd wreszcie wyrzucić, ale wyższe dowództwo nie miało pojęcia, jak się do tego zabrać.
User avatar
Gwrhkhsh
Soldier level 6
Soldier level 6
Posts: 398
Joined: Fri May 21, 2010 5:56 pm
Location: Wrocław

Re: Zupełnie dawno temu - opowiadanie.

Post by Gwrhkhsh »

VII

Minęło kilka dni, nie działo się nic ciekawego. Nie nastąpiła masowa zagłada, którą próbowano wmawiać naiwnemu personelowi na tyłach, bomby syberytowe leżały, poukrywane w jakichś zakamarkach, Rosjanie odpoczywali przed zimą, transporty na wschód jeździły z właściwą sobie regularnością. Szeregowy Burnes wypoczywał wśród rozmaitych środków do konserwacji ruchomych części maszyn, każdym ruchem wzbudzając łoskot przewalających się wraz z nim pustych puszek po smarach. Przyzwyczaił się już do tego, te dźwięki nie zakłócały jego snu.

Nie było mu tej nocy wygodnie. Jak gdyby ktoś naumyślnie zakłócił harmonię jego pozornie chaotycznie zorganizowanego barłogu, co chwila budził się z uczuciem bolesnego kłucia. Wypełzł w końcu na dwór. Radio zabzyczało. Burnes wiedział, że ktoś próbuje znaleźć częstotliwość, na której ma zamiar nadać jakiś komunikat i właśnie śmignął przez tą, na którą ustawiony miał odbiornik. Spróbował podążać za sygnałem, ale mimo wielu prób, nie udało mu się go odebrać. Nie chciało mu się porządkować składu w środku nocy. Poszedł do swojego wozu, niewielkiego co prawda, ale jemu samemu było tam dość wygodnie. Postanowił przespać tą noc tam.

W głównym amerykańskim centrum badawczym, bazie Delta, a konkretnie jej oddziale, w Delcie S1, co oznaczało siedzibę sztabu badań nad syberytem, nadano wewnętrzny, ściśle tajny komunikat. Prace nad rakietowym silnikiem zasilanym syberytem były na ukończeniu. Niedługo spodziewano się zupełnie zaskoczyć Rosjan i wynieść satelitę radiowego na orbitę. Amerykanie wiedzieli, że z pewnością, zrobi to na przeciwnikach spore wrażenie.
User avatar
Gwrhkhsh
Soldier level 6
Soldier level 6
Posts: 398
Joined: Fri May 21, 2010 5:56 pm
Location: Wrocław

Re: Zupełnie dawno temu - opowiadanie.

Post by Gwrhkhsh »

VIII

"Szlag!" - głośny okrzyk wyrwał się Katji, gdy uporała się z plombą skrzyni. Czego można było się spodziewać, kawy w środku nie było. Znalezione zostały za to różne małe części układu napędowego i elektrycznego do podstawowego rosyjskiego czołgu bojowego. I, oczywiście, nic poza tym. Kopnęła skrzynkę na bok, poszła do swojego namiotu i postanowiła znaleźć paczkę papierosów, w której jeszcze coś powinno być. Dwaj strzelcy zaś zainteresowali się zawartością skrzyni i zaczęli kombinować, do czego mogą przydać się te części.

Nie wymyślili nic ciekawego, podzielili się jednak częściami, by wygodniej się je niosło. Łącznościowiec zainteresował się kablami, które znalazły się wśród przysłanych materiałów. Z pomocą jednego z żołnierzy, po drobnych modyfikacjach, udało mu się uruchomić radiostację i odbiornik. Pani kapral tymczasem wyszła przed namiot i schowawszy się w cieniu przyglądała się pracującym mężczyznom. Sanitariuszka, wyraźnie zainteresowana gapowatym młodym szeregowym, któremu przypadła obsługa sprzętu radiowego, przyłączyła się do niej i stały tak przez dobre pół godziny. Gdy słońce zaszło, zebrali się przy ognisku rozpalonym ze znalezionej skrzyni i przesiedzieli tak do późnego wieczora. Noc była ładna, niemal bezchmurna, co zdarzało się w tych okolicach niezmiernie rzadko.

Następnego dnia Katję zbudził głośny rumor wydobywający się z namiotu obok. Nieco zaniepokojona, zawinęła się w płaszcz od munduru i postanowiła wyjść, zobaczyć, co tam się stało. Żołnierz, który tak wcześnie rano postanowił powrócić do swych zajęć jeszcze zanim pluton wyruszy w dalszą drogę, leżał przywalony znacznych rozmiarów tłokiem. Obok leżała wymyślna konstrukcja, która musiała się na niego przewrócić. Katja urządziła alarm. Mężczyźni zdjęli z pechowca tłok, ale i bez pomocy sanitariuszki widać było, co się stało. Strzelec Bukow miał strzaskaną klatkę piersiową. Mimo, że jeszcze żył, nie było szans, by go uratować. Nieprzytomny, został przeniesiony na skraj obozu, gdzie dowódczyni zastrzeliła go, by nie musiał znosić cierpień, gdyby miał się obudzić.
User avatar
Szulce
Soldier level 6
Soldier level 6
Poland
Posts: 462
Joined: Wed Apr 28, 2010 9:53 am

Re: Zupełnie dawno temu - opowiadanie.

Post by Szulce »

Opowiadanie bardzo ciekawe.Mam tylko jedno pytanie...
Ile przewidziałeś odcinków?Nie to żebym był niecierpliwy, po prostu chcę wiedzieć :D
Image
User avatar
Gwrhkhsh
Soldier level 6
Soldier level 6
Posts: 398
Joined: Fri May 21, 2010 5:56 pm
Location: Wrocław

Re: Zupełnie dawno temu - opowiadanie.

Post by Gwrhkhsh »

Nie przewidziałem. Piszę, jak mam ochotę i kiedy mam ochotę, nie mam żadnego konkretnego planu. Sam nie wiem, jak akcja się potoczy. Zakończeń nie należy spodziewać się wkrótce, bo mamy zdaje się pięć dopiero co otwartych wątków ;).
User avatar
Gwrhkhsh
Soldier level 6
Soldier level 6
Posts: 398
Joined: Fri May 21, 2010 5:56 pm
Location: Wrocław

Re: Zupełnie dawno temu - opowiadanie.

Post by Gwrhkhsh »

IX

Smiths podniósł głowę zza krzaka. Przespał za nim pierwszą od przeniesienia na front spokojną noc. Mimo tego, że nie udało im się zatrzymać kolumny Rosjan, pozostali na swoich pozycjach, ukryci, czekając na kontratak, który mieli wesprzeć. Smiths wraz z większością załogi swojej dawnej bazy udał się w niewielki, brzozowy lasek, by tam spędzić noc. Porucznika obudził niedaleki wybuch, ale nie nastąpiły po nim kolejne, więc uznał, że nie ma czego się obawiać. Pobliska droga, którą mieli obserwować, nie była używana. Rosjanie mogli przerzucać jednostki lasem, mogli też zaniechać dalszej ofensywy w tym rejonie. Bądź, co bądź, pluton Smithsa zadał im dość poważne straty.

Cała operacja była zresztą fatalnie przygotowana przez stronę rosyjską. Obowiązkowy ostrzał ciężkiej artylerii nie zadał bowiem plutonowi Smithsa żadnych strat - Rosjanie strzelali bez zwiadu, tam, gdzie spodziewali się Amerykanów. Amerykanie byli jednak dobre pół kilometra dalej i skończyło się na tym, że artyleria zupełnie rozorała drogą, którą miał potem jechać rosyjskie pojazdy. Lekkie czołgi, których Rosjanie użyli, zostały zupełnie zaskoczone. Dwa z czterech zostały zniszczone, gdy zakopały się w wyrytych przez artylerzystów dziurach, dwa kolejne, trafiwszy jedynie lekki amerykański pojazd wsparcia, niszcząc go co prawda, zostały zmuszone do odwrotu.

Gdyby to Amerykanie byli atakującymi, a Rosjanie mieli się bronić, na tym pewnie by się zakończyło. Przewaga liczebna Rosjan ujawniła się jednak i w tym wypadku, kiedy naprzeciw dwóch plutonów stanął cały rosyjski batalion i po prostu idąc naprzód zmuszał dzielnych żołnierzy Smithsa do cofania się. W końcu porucznik rozkazał porzucić stanowiska i towarzyszyć mu w poszukiwaniu kryjówki. Drugi amerykański pluton został niemal w całości rozbity, był bowiem pierwszym, na który naparła rosyjska masa.
Post Reply